Sonntag, 1. April 2007

Pana W. przygod kilka...

....W poszukiwaniu zywych i martwych obiektow do zdjec, a zarazem w celu oszacowania czasu potrzebnego na piesze dotarcie z mojego osiedla do centrum miasta, wybralam sie na spacer z aparatem. Nie znam tu jeszcze zbyt wiele osob, wiec spacery na razie proponuje tylko jemu, jako, ze nie smie mi nigdy odmowic. Kilkadziesiat krokow od mojego bloku spotykam na swej drodze nic innego jak ... wozek sklepowy. Calkiem spokojnie, jakby nigdy nic stojacy sobie na chodniku wozek. Choc poruszal sie moze w sobie zauwazalnym tempie? Moze tylko przystanal na chwile by podziwiac budzaca sie do zycia przyrode?. Wybieram ta opcje, bo nawet nie chce myslec, ze ktos go tak brutalnie porzucil, w dodatku na srodku osiedla, ktore w miescie nazywane jest gettem!


Ide dalej, lecz "Dobry pocztek!"- mysle. Skoro wychodze z domu i natychmiast napotykam niespodziewane zjawisko to znaczy, ze czeka mnie jeszcze cos ciekawego...
Tego sie nie spodziewalam!
Kolejny wozek?... To zakrawa juz na jakas organizacje! Mam nadzieje, ze nic zwiazanego z terroryzmem, tyle sie slyszy o jego obliczu w dzisiejszych czasach! Moj umysl nie dopuszcza tak skrajnej teorii. ..To napewno spotkanie kolezenskie!:) Kazdy przeciez zasluguje na chwile odpoczynku w ciagu dnia, nie mozna tyle dzwigac i dzwigac bez wytchnienia. Posluzywszy sie wiec dedukcja, utwierdzam sie, ze niewatpliwie wozek 1 i wozek 2 umowili sie na kolezenska pogawedke (tu zakladam ze wozki komunikuja sie miedzy soba i tworza silna wspolnote, ktorej wyrazem jest laczenie sie ich ze soba przed supermarketami)

....Podazam dalej, mijam polskie nazwy ulic w niemieckim brzmieniu. Pogoda jest kiepska, szaro, zimno. Dlaczego wlasnie wtedy gdy mam wolne to pada?

Nagle!!!! Moim oczom ukazuje sie cos starsznego!!!....


Wszystko jasne! To akcja ratunkowa! Musial ich kolega niezle zabalowac poprzedniego dnia, ze na kolkach sie nie mogl utrzymac! Tego bym sie jednak w Niemczech nie spodziewala! Oczywiscie nie smialam nawet ingerowac w zastana sytuacje, bo jesli pijane wozki maja tak jak dzikie zwierzeta? Dotkne, a potem stato go odrzuci? A przez to zabraknie dla niego zaczepu przed supermarketem? O nie! Ja komus zycia nie zmarnuje! Ide dalej...

1 Kommentar:

bisek hat gesagt…

hmmm... zaiste ciekawe zjawisko...
tym bardziej, że wcześniej nie zwróciłem an to większej uwagi... widziałem wózek i myślałem "ot wózek stoi... fajnie ma"... albo nawet nie myślałem o nim, bo myślałem o czymś innym... ale teraz wszystko jasne - wózki coś kombinują, powinniśmy na nie uważać, tym bardziej, że pod każdym supermarketem, centrum handlowym czy większym samoobsługowym kopulują produkując małe wózeczki... które później urastają do gigantycznych rozmiarów...

...a może to obce istoty... kto wie?:>

Jak dla mnie wózkowa historia jest świetna... i pragnąca bycia kontynuowaną... co myślę, że nastąpi..., nie?:>
Mylę się? - Pewnie, że nie...:P